Monachium, baza
firmy kurierskiej, środa,
21 czerwca, godzina 05:28,
Ulrich Stern
Kolejny
nudny ranek w pracy. Naprawdę muszę ją zmienić. Ileż można
wstawać tak wcześnie? Yumi tak smacznie spała, kiedy wychodziłem.
Zazdroszczę jej, że może jeszcze pospać. Z drugiej strony nie
chciałbym przechodzić przez to co ją spotkało. Już na samą myśl
o ustawianym małżeństwie mnie gotuje. Nie chcę nawet myśleć o
innych rzeczach, które ją spotkały. Ale cieszę się, że zwróciła
się do mnie o pomoc. Teraz mamy szansę odbudować naszą relację.
I kto wie? Może nam to jakoś wyjdzie? A może będzie z tego coś
więcej? Nie, Ulrich, nie idź tą drogą. Yumi z pewnością nie ma
ochoty na żadne związki, a na pewno nie z tobą w roli głównej.
Odpuść sobie. Teraz ważne jest, żebyśmy jakoś ogarnęli sobie
mieszkanie, żeby mieć dobre warunki do funkcjonowania na co dzień.
Swoją drogą, to już nie mogę się doczekać dzisiejszych zakupów
meblowych. Zastanawiam się czy łatwo się z Yumi dogadamy w sprawie
wyposażenia domu. Cóż, może jej pozwolę wybrać wszystko? Z
pewnością ma lepszy gust ode mnie…
-Wszystko
gotowe! Możesz jechać! - O, już czas do pracy.
-Dzięki.
- No to byle do piętnastej. A potem już z górki.
-Do zobaczenia, Ulrich!
-Do
zobaczenia, Alex! - No to w drogę. Paczki się same
nie rozwiozą. A tyle by to ułatwiło...
Monachium,
mieszkanie Ulricha, środa,
21 czerwca, godzina 08:34,
Yumi Ishiyama
No
szybciutko, szybciutko, Ishiyama! Nie masz całego dnia na
wyzbieranie się i wyjście z domu! Gdzie się podziały te cholerne
klucze? Dlaczego zawszę muszę je gdzieś zgubić? Może zostawiłam
je w torbie? Nie. A tutaj są. Małe, wredne, nie miały gdzie się
schować, tylko w kieszeni swetra. Dobra, teraz mogę już iść. Mam
nadzieję, że uda mi się zrealizować mój mały master plan na
dzisiaj. I kto wie? Może uda mi się zrobić niespodziankę
Ulrichowi?
Paryż,
uniwersytet, środa,
21 czerwca, godzina 10:46,
Aelita Schaeffer
Niech
już ten wykład się skończy. Nudzi mi się okropnie. Wolałabym
robić milion innych rzeczy niż siedzieć tutaj i słuchać tego
marudzenia. Naprawdę ten gościu nie potrafi przekazywać wiedzy. A
na egzaminie chętnie nas rozliczy z tego swojego pierniczenia. Z
drugiej strony mam przynajmniej teraz zajęcie, a tak to bym
siedziała sama jak ten palec w mieszkaniu. Jeremy nie odezwał się
od wczoraj. A dzisiaj nie ma go na wykładzie... Może to i dobrze.
Chociaż może to też oznaczać, że mu na mnie nigdy nie zależało
(i na tych studiach też). Och, co za okropna myśli. Lepiej skupię
się na wykładzie. O. Przyszła do mnie jakaś wiadomość. Może
Jeremy raczył się odezwać? Miło by było, gdyby zabrał swoje rzeczy z mieszkania. Niech się już wynosi do tej swojej Laury. A
nie. To wiadomość od Williama.
„Dzień
dobry Księżniczko. Czy miałabyś ochotę się dziś ze mną
spotkać?” Nie, nie, nie. Tylko się nie rumień!
Pamiętaj, że jesteś na wykładzie! Nie możesz wyglądać jak
burak.
„Cześć
:) Ochotę to może i mam, ale o której byś się chciał spotkać?”
Wyślij.
„Koło 19 jestem wolny, a Ty?”
„Kończę o 19:30”
„Świetnie. Będę czekał przed uniwerkiem”
„Dobrze :)”
„Do zobaczenia Księżniczko!”
„Do
zobaczenia!” To takie miłe, że znów się spotkamy.
Przy Williamie czuję się tak swobodnie.
Mam nadzieję, że uda nam się odbudować relację ze szkoły i
będziemy się częściej widywać. Brakowało mi bratniej duszy już
od dawana, bo Jeremy znacznie się ode mnie oddalił w ciągu
ostatniego roku, a teraz znów mam kogoś. Choć szczerze, nie
spodziewałam się, że to będzie akurat William.
Nicea,
mieszkanie Odda,
środa, 21
czerwca, godzina 11:19,
Odd Della Robbia
Dobrze,
że dzisiaj mam na popołudnie. Mogłem się przynajmniej dobrze
wyspać. I ha! Jeszcze tylko dzisiaj i jutro, a pojutrze lecę do
Ulricha! Zastanawiam się czy Yumi już znalazła swoje mieszkanie,
czy też Ulrich będzie musiał jakoś nas przekimać w tym swoim małym
mieszkaniu (przynajmniej z jego opisów wynika, że jest małe). Mi
by Yumi nie przeszkadzała - zawsze to dodatkowa dusza do
pogaduszek, a w dodatku bardzo się za nią stęskniłem. Idealnie by
było spotkać całą paczkę Wojowników, ale patrząc po tym, że
część z niej jest we Francji, a część w Niemczech to może być
to trudne. No nic – jak się nie ma co się lubi, trzeba lubić co
się ma. I tak świetnie, że mam trochę wolnego i mogę w ogóle
wyjechać do znajomych. Już się nie mogę doczekać! W ogóle to
wypadałoby się spakować. Ale to może nie dzisiaj... Dzisiaj to
niestety muszę iść do roboty, a jak wrócę to już będzie grubo
po dziesiątej. Więc pewnie jutro się spakuję. Chociaż, nie.
Jutro też mam na popołudnie. Cholera. No to będę musiał jutro
wstać wcześniej i się spakować – już mi się ten pomysł nie
podoba.
Monachium,
market budowlany, środa,
21 czerwca, godzina 11:47,
Yumi Ishiyama
Jasny
zielony, czy czerwony? Zielony, czy czerwony? A może jednak żółty?
Chyba jednak żółty. Boże, mogłam się zapytać Ulricha, czy
dalej lubi zielony. Chociaż znając go to by pewnie wybrał brązowy.
A niech to! Biorę jasny żółty na ściany i do tego jako akcent
te tapety zielone. A te beżowe idealnie będą pasowały do
przedpokoju z aneksem kuchennym. O i jeszcze muszę wziąć jakieś
pudełka, żeby rzeczy popakować. I to będzie tyle. Ciekawa jestem
co Ulrich powie jak zobaczy, co kupiłam. Może nawet uda mi się coś
już ogarnąć zanim wróci? Byłoby świetnie!
Paryż,
akademik uniwersytecki, środa,
21 czerwca, godzina 12:31,
Aelita Schaeffer
Dobrze
mieć taką przerwę obiadową w środku zajęć. Przynajmniej
człowiek ma czas coś zjeść i odsapnąć na mieszkaniu. Następne
zajęcia mam dopiero po piętnastej, więc mam
przynajmniej trzy godziny wolnego. Jak tylko wejdę do mieszkania to
od razu robię sobie jedzenie – okropnie burczy mi w brzuchu (brzmi
to trochę jak u Odda). Dobra, gdzie są klucze? A tutaj. No to błogą
przerwę czas zacząć... O. Tego się nie spodziewałam. Czyżby
Jeremy wziął wszystkie swoje rzeczy, kiedy byłam na wykładach? Na
to wygląda. Dobrze. Niech spada. Nie chcę go widzieć na oczy. Mógł
wcześniej myśleć co robi. Hm. Tego tutaj nie było. Co to za
kartka? Liścik. Od Jeremiego.
„Droga Aelito!
Przepraszam za to co stało się wczoraj. Wiem, że z twojej
strony to musiało brzmieć dwuznacznie, ale wcale tak nie było.
Zdecydowanie nadinterpretowałaś sytuację. Ostatnio jesteś zbyt
porywcza. Zastanów się nad swoim zachowaniem. Nie mam ochoty już
znosić twoich scen zazdrości i humorków. Dorośnij. Żeby trochę
Tobą „wstrząsnąć” wyprowadzam się do Marco. Ochłoń trochę
i jak już będziesz gotowa to zadzwoń do mnie. A do tego czasu
żegnaj – nie zobaczymy się prędko, bo zmieniłem grupę na
uniwersytecie.
Do usłyszenia,
Jeremy”
Ja
nadinterpretowałam?! JA?! To nie ja tu jestem winna tylko Ty! Ty i
nikt inny! Głupi palant! Jak on w ogóle śmiał mi coś takiego
napisać?! Liczył, że weźmie mnie na litość?! Oj to się grubo
przeliczył. Nie będę za nim latała jak jakaś idiotka! Od dawna
miał mnie w poważaniu, a teraz myśli, że mu wybaczę? I ja wcale
nie mam humorków, a tym bardziej nie robię scen zazdrości! To było
tylko w trosce o nasz związek, Jeremy. Chciałam go ratować... Ale
nie było po co!
Monachium,
mieszkanie Ulricha, środa,
21 czerwca, godzina 13:07,
Yumi Ishiyama
Muszę
przyznać, że nie myślałam, że aż tak szybko mi pójdzie z tym
pakowaniem. Ulrich rzeczywiście nie ma zbyt dużo rzeczy. Wszystko
ładnie popakowałam, przykryłam folią meble. Umyłam ściany. To
teraz czas na malowanie. Sufit będzie najgorszy – zawsze mi się
nachlapie na ubranie i na buzię. No, ale cóż – zrobić to
trzeba, nie ma innego wyjścia. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić
wszystko zanim Ulrich wróci!
Paryż,
centrum miasta, środa, 21
czerwca, godzina 14:27, William
Dunbar
Naprawdę
nie chce mi się chodzić dzisiaj za Jeremim. Chociaż i tak teraz
jest w jednym miejscu, nie to co było rano, gdy zabierał rzeczy od
Aelity z mieszkania. Łaził chyba ze trzy razy w te i nazad, jakby
kurczę nie mógł pożyczyć samochodu od jakiegoś kumpla i
przewieźć to wszystko na raz. Zastanawiam się jak to wszystko
zniosła Aelita. Musi jej być ciężko. Pewnie niczego się nie
spodziewała. Ale może to i lepiej dla niej, że została
odseparowana od tej sytuacji. Mogła wpaść w naprawdę duże
tarapaty, nie będąc nawet tego świadoma. Cieszę się, że już
jej ta sprawa nie dotyczy, a przynajmniej nie bezpośrednio. Swoją
drogą mógłbym jej coś dać na dzisiejszym spotkaniu. Na pewno ma
zły humor. Kwiaty i czekoladki powinny ją trochę podnieść na
duchu. Ciekawe czy lubi tulipany? Róże są zbyt oklepane i pewnie
dostawała je zawsze od Jeremiego. Tak. Tulipany będą świetną
opcją. Takie lekko różowe – pod kolor jej pięknych włosów. I
do tego jakąś śliczną bombonierkę. To bardzo dobry pomysł!
Kupię to wszystko jak tylko skończę pracę. A jak już przy pracy
jestem to w sumie to cieszę się, że szef przydzielił do
obserwacji Jeremiego jeszcze jedną osobę. Zawsze łatwiej jest
podzielić się obowiązkami i zdecydowanie trudniej jest coś
przeoczyć. Nie mówię już tutaj o ogromnym wsparciu pary, która
inwigiluje Laurę. Teraz jak ona trzyma się blisko z Jeremim mamy
wszyscy o połowę mniej pracy, bo nowi państwo „Einstein” są
praktycznie nierozłączni w ciągu dnia. To zdecydowanie lepiej dla
nas. Z pewnością nic przed nami nie ukryją. Oczywiście
zakładając, że wiedzą, że są śledzeni. W co wątpię. Tą
sprawą zajmują się sami najlepsi z najlepszych.
Monachium,
samochód Ulricha, środa,
21 czerwca, godzina 15:23,
Ulrich Stern
Nie
zdążę! Miałem dzisiaj szybciej skończyć i jechać z Yumi po
meble, a zostały mi jeszcze cztery przesyłki! Cholerne korki! Nie
ma szans, żebym zdążył to wszystko ogarnąć przed szesnastą, bo
jeszcze muszę przejechać pół miasta i wrócić do bazy.
Yumi z pewnością będzie na mnie zła. Taka wtopa! A miało
być tak pięknie... I mieliśmy zjeść obiad na mieście.
Heh. Cały plan poszedł w cholerę.
Monachium,
mieszkanie Ulricha, środa,
21 czerwca, godzina 16:29,
Yumi Ishiyama
Już
dawno po czwartej, a Ulricha jeszcze nie ma. Mam nadzieję, że nie
przydarzyło mu się nic złego. Uspokój się, Ishiyama. Z pewnością
się spóźni, bo dzisiaj na mieście są wyjątkowo duże korki z
uwagi na remont jednej z głównych ulic w mieście. W najgorszym
wypadku jutro pojedziemy po meble. Dzisiaj mam nadzieję skończyć
malowanie. Może Ulrich mi pomoże przy drugiej warstwie farby? Nie
ukrywam, że już jestem zmęczona po pomalowaniu całego
pomieszczenia pierwszy raz. Do tego muszę jeszcze godzinę czekać
na nałożenie drugiej warstwy. Do tego czasu Ulrich już pewnie
wróci. Cóż, skoro teraz i tak nic nie robię to mogłabym zrobić
obiad. Ulrich z pewnością będzie głodny, a raczej nie zanosi się
na naszą wyprawę na miasto.
Monachium,
mieszkanie Ulricha, środa,
21 czerwca, godzina 19:21,
Ulrich Stern
Nareszcie
w domu! Jeszcze tylko kilka schodów i będę mógł się uwalić na
kanapie. Już się boję co powie Yumi skoro spóźniłem się dobre
trzy godziny. Zabije mnie. Na sto procent. I do tego mam tylko marne
usprawiedliwienie w postaci korków na mieście. W ogóle czemu na
klatce schodowej tak pachnie farbą? Tylko nie mówicie mi, że
sąsiad spod trójki znowu remontuje mieszkanie. Jak mu się to nie
nudzi? I jak mu się chce? To byłby już drugi remont w tym roku.
Rozmawiałem z nim kiedyś. Pamiętam jak mi powiedział, że on po
prostu nie może się zdecydować na jeden wygląd mieszkania i
dlatego co chwilę zmienia kolory ścian i niektóre meble. Nie
dziwię mu się. Też bym pewnie malował co pół roku ściany
jakbym pracował w mieszkaniu. Nie dość, że tam pracuje to jeszcze
tam mieszka, śpi, je i generalnie całe jego życie kręci się
wokół trzech pomieszczeń. Prawie w ogóle nie wychodzi ze swoich
czterech ścian. Jak tak można? Nie rozumiem tego. Ale koniec o tym,
muszę się przygotować na awanturę. Już słyszę głos Yumi jak
krzyczy: „Miałeś być na piątą najpóźniej! Mieliśmy jechać
na zakupy!”. Dobra, do odważnych świat należy. Wchodzę.
-Cześć!
-Witaj,
Ulrich! Jak tam w pracy? Niezłe korki na mieście, co?
- I tylko tyle? Nie będzie awantury?
-No, totalny paraliż miasta przez ten remont ulicy. O boże. Co
się tutaj stało?!
-Malowałam. A co, nie podoba ci się?
-Jest pięknie. Ale kiedy...?
-Jak
byłeś w pracy. Zostało mi jeszcze tylko przykleić
tapety i jutro możemy jechać po meble. - Yumi jesteś
prawdziwym skarbem.
-Niesamowicie to wygląda.
-Podobają
ci się kolory? Tapety w przedpokoju będą beżowe. -
Masz bardzo dobry gust, Yumi. Jakby mi się miało to nie podobać?
-Świetnie dobrałaś kolory. Przepraszam, że dzisiaj nie
pojedziemy po meble...
-Nic
się nie stało. Domyśliłam się, że przez korki dzisiaj wrócisz
później, więc ugotowałam obiad. - Kobieto, kiedy Ty
to wszystko zrobiłaś? Jesteś naprawdę niesamowita!
-Nie musiałaś, wiesz o tym.
-Wiem, ale mogłam, więc zrobiłam. Siadaj i jedz, bo potem
musimy znowu przykryć stolik, żeby go nie ubrudzić.
-Dzięki. Pomogę ci jak tylko zjem.
-Liczę na to, Ulrich. Powiedzmy, że już jestem zmęczona po
całym dniu...
-Nie dziwię ci się...
Paryż,
plac przed uniwersytetem,
środa, 21
czerwca, godzina 19:36,
Aelita Schaeffer
Och,
mam nadzieję, że William nie będzie zły, że chwilę się
spóźnię. Niestety pan profesor jak zawsze się za bardzo rozgadał
na zajęciach. Ten gość ma gadane. Nie ma co. O, widzę Williama!
-Cześć!
-No nareszcie, Księżniczko! Zaczynałem się martwić, że nie
przyjdziesz.
-Przepraszam, William. Zajęcia się trochę przeciągnęły.
-Nic
nie szkodzi. To dla
ciebie. - Różowe tulipany? Czekoladki? Nie musiałeś.
-Dziękuję. To miło z twojej strony.
-Nie ma za co. Piękne kwiaty dla pięknej kobiety. - William
przestań, bo będę się rumienić!
-Naprawdę dziękuję.
-Czemu jesteś taka smutna?
-Miałam dzisiaj ciężki dzień.
-Opowiedz mi o nim.
-Dobrze, ale może chodźmy gdzieś.
-A
gdzie chcesz iść, Księżniczko? - Oj, już przestań
tak mi księżniczkować.
-Myślę,
że kawiarnia będzie dobrym pomysłem.
-Tam
gdzie ostatnio?
-Może
być.
-Dobrze.
W takim razie chodźmy.
Paryż,
centrum miasta, środa, 21
czerwca, godzina 20:49,
Jeremy Belpois
Nigdy
nie myślałem, że moje życie tak się potoczy. Że moje wybory
doprowadzą mnie do tego momentu w życiu, gdzie moja droga rozeszła
się z drogą Aelity. Gdybym usłyszał od kogoś w liceum, że w
dorosłym życiu rozstanę się z Aelitą, nigdy bym w to nie
uwierzył. A jednak. Rozstaliśmy się i teraz każde z nas pójdzie
inną drogą. Oczywiście to wszystko jest jej wina, a nie moja.
Mogła być mniej zazdrosna i mniej „troskliwa” o nasz związek.
Trochę za bardzo mnie to przytłoczyło. Może dobrze się stało,
że przyłapała mnie z Laurą i zinterpretowała to w taki a nie
inny sposób. Będę miał teraz więcej czasu dla siebie i nie będę
musiał się nią przejmować.