Monachium, mieszkanie
Ulricha, czwartek, 22
czerwca, godzina 03:27,
Ulrich Stern
Przez
ten remont w ogóle nie zmrużyłem oka. Skończyliśmy tapetować
dopiero o pierwszej, a teraz już muszę wychodzić do pracy. Dzisiaj
to mi się wyjątkowo nie chce, chociaż pocieszający jest fakt, że
zrobiliśmy naprawdę dużo i w sumie po pracy możemy przywieźć
meble i wszystko będzie gotowe. Nie mogę wyjść z podziwu, że nam
to tak szybko poszło. Gdybym sam miał remontować to pewnie by mi
to z dobry tydzień zajęło, a tak wszystko ogarnęliśmy w jeden
dzień. Niesamowite. To teraz tylko przeżyć dzień w pracy, a potem
już będzie lepiej. Może dzisiaj nie będzie aż tyle roboty?
Paryż,
akademik uniwersytecki,
czwartek, 22
czerwca, godzina 08:10,
Aelita Schaeffer
Och,
muszę się pośpieszyć! Zaraz zaczynam zajęcia, a jestem totalnie
nie przygotowana do wyjścia. Że też akurat dzisiaj musiałam
wyłączyć budzik i przysnąć! Niech to! Z drugiej strony czemu się
dziwić? Wróciłam wczoraj po dziesiątej do akademika. Niewątpliwie
wieczór spędzony z Williamem był tego wart. Szkoda, że Jeremy
mnie nie zabierał na tego typu wyjścia. Zastanawiam się czy w
sumie William czuje coś więcej do mnie. Mam wrażenie, że tak, ale
nic mi nie powiedział o swoich uczuciach. Pewnie się wstydzi, a
może uważa, że teraz nie jest jeszcze moment na „ckliwe”
wyznania? Zresztą nieważne. Korzystaj dziewczyno z wolności – a
nie, dopiero co rozstałaś się z jednym facetem, to już kolejnego
szukasz! Muszę się za siebie wziąć, jeśli chcę skończyć te
studia. Ostatnio za bardzo skupiam się na sprawach sercowych. Koniec
z tym. Rozstałam się z Jeremim, a z Williamem nie wiadomo jak
będzie – to czas pokaże, więc ja nie będę się zbytnio tym
przejmować. Co ma być to i tak będzie – z moją aprobatą, czy
bez niej. Teraz się muszę skupić na studiach. No i może przy
okazji złapać jakąś dorywczą pracę? Przydałoby się. No nic.
Czas się zbierać na zajęcia. Aelita, pełne skupienie!
Nicea,
mieszkanie Odda, czwartek,
22 czerwca, godzina 10:02,
Odd Della Robbia
Zdecydowanie
nie lubię się pakować! Jak ja mam to wszystko zmieścić w bagaż
podręczny?! Cholera jasna. Przydałaby się jakaś machina do
skompresowania tych łachów! Kto by pomyślał, że podstawowe
rzeczy do przetrwania zajmują aż tyle miejsca! Z drugiej strony,
mogłem dokupić dodatkowy bagaż, ale ta opcja była zdecydowanie za
droga! Co oni, oszaleli na tym lotnisku? Jedna torba wte czy wewte
nie powinna im zrobić aż takiej różnicy i bynajmniej jej zabranie
nie powinno kosztować drugie tyle co bilet! Chamstwo i prostactwo
normalnie! Ja naprawdę bardzo bym chciał to wszystko zabrać! Jest
mi to wszystko potrzebne. Tylko jak ja mam to włożyć do torby
20-litrowej?! Co ja biedny teraz pocznę? Nie pozostaje mi nic innego
jak zmniejszyć ilość tych rzeczy. Tylko które z nich zabrać, a
które zostawić?
Monachium,
mieszkanie Ulricha, czwartek,
22 czerwca, godzina 11:14,
Yumi Ishiyama
Czas
wstawać! Która to godzina? CO?! Ale kiedy zrobiła się jedenasta?!
I dlaczego czuję się jakby mnie walec rozjechał? Co za koszmar.
Zdecydowanie za dużo wczoraj się naskakałam przy malowaniu i
tapetowaniu mieszkania. Ale warto było! Efekt jest niesamowity! Od
razu chce się żyć w takim mieszkaniu! A nie te stare ściany...
No, teraz to się czuję zmotywowana! Nawet jeśli pospałam sobie
znacznie dłużej niż zwykle. Swoją drogą, nawet nie słyszałam
jak Ulrich wychodził do pracy. On mógłby być jakimś ninja, czy
czymś w tym rodzaju. Porusza się totalnie bezszelestnie. Dobra, ale
koniec dywagacji w łóżku, czas się ogarnąć i coś zjeść. O,
ale bym sushi zjadła. Dawno nie jadłam. Hm, nawet nie interesowałam
się, czy gdzieś w okolicy jest jakiś sushi bar. Muszę koniecznie
to nadrobić. Może dzisiaj przejdę się po okolicy. Fajnie by było,
gdyby coś się znalazło, bo jak nie, to będę zmuszona coś sama
przygotować.
Monachium,
samochód Ulricha, czwartek,
22 czerwca, godzina 12:39,
Ulrich Stern
Nie mogę w to uwierzyć! Gdzieś koniecznie muszę to zapisać! Dzisiaj szef pozwolił mi zjechać wcześniej na bazę! I to już o trzynastej! Cudownie! Może jednak nie będę zmieniał tej pracy? Ostatecznie nie jest taka zła. Przynajmniej pracuję z fajnymi ludźmi. Są bardzo mili, a jak dowiedzieli się, że robię remont mieszkania to nawet zaoferowali swoją pomoc! Niesamowite! Oczywiście podziękowałem im bardzo za ofertę. Sądzę, że nie będę musiał z niej korzystać. Mam przecież Yumi do pomocy. Ona wszystko świetnie organizuje i bardzo sprawnie wczoraj odświeżyliśmy ściany. Mam nadzieję, że dzisiaj równie sprawnie ogarniemy temat mebli. Byłoby świetnie, gdyby jeszcze dzisiaj wszystko udało się poskręcać, bo jutro nie będzie czasu. Jak wrócę z pracy to pewnie od razu będę jechał po Odda. Masz ci los. Mógłby przylecieć w sobotę. Byłoby więcej czasu na przygotowania. Z drugiej strony mogłem się zabrać za to wcześniej.
Nicea,
mieszkanie Odda, czwartek,
22 czerwca, godzina 13:07,
Odd Della Robbia
No
nie mogę! Kiedy zrobiła się już trzynasta?! Tyle czasu
zmarnowałem na to cholerne pakownie i do tego jeszcze nie
skończyłem! Jeszcze mi brakuje żebym spóźnił się do pracy!
Muszę się szybko zbierać. Wiem, że dzisiaj się dogadałem z
kumplem, że przyjdę dopiero na drugą, ale to nie znaczy, że
jeszcze do tego się spóźnię. Szef by mi tego nie darował. Już
słyszę jak na mnie krzyczy „Znowu się spóźniłeś Della
Robbia! Odpracujesz to jutro na zmywaku!”. Bla, bla, bla. Wszystko
fajnie, ale nie mam jutro czasu na pracę, bo zaczynam urlop i praca
jest ostatnim miejscem, w którym będę chciał się pojawić. Nie
mogę się więc spóźnić dzisiaj nawet o sekundę. No, zbieramy
się! Zbieramy!
Monachium,
mieszkanie Ulricha, czwartek,
22 czerwca, godzina 13:31,
Yumi Ishiyama
Gdzie
ten głupi telefon dzwoni? Znowu go zgubiłam. Masz babo placek.
Gdzieś się schował telefoniku kochany? O tutaj jesteś. Ulrich
dzwoni. Czyżby coś mu dzisiaj wypadło i wróci później?
-Tak, słucham?
-Cześć
Yumi! Słuchaj, będziesz w stanie się przygotować do wyjścia tak
do dwudziestu minut? - A co w tym trudnego? Przecież
nie jestem w piżamie...
-Pewnie. A po co ten pośpiech?
-Widzisz, dzisiaj skończyłem wcześniej, więc możemy od razu
pojechać do meblowego.
-To świetnie! Założę buty i już mogę wychodzić.
-Super. To spotkajmy się na parkingu przed blokiem.
-Dobra. To do zobaczenia.
-Do
zobaczenia. - O wow. Nie spodziewałam się, że
wyjdzie wcześniej z pracy. Ale to dobrze się składa. Będziemy
mieli przynajmniej więcej czasu na zastanowienie się, które meble
wybrać. I kto wie? Może dzisiaj jeszcze je złożymy. Byłoby
super, gdyby plan maksimum się udał!
Paryż,
budynek uniwersytetu,
czwartek, 22
czerwca, godzina 14:08,
Aelita Schaeffer
To
jeszcze tylko dwa bloki zajęciowe i będzie chwila na wytchnienie.
Teraz mogę sobie chwilkę odpocząć. Może coś zjem? W końcu to
przerwa obiadowa. Nie mam tylko pomysłu co bym mogła zjeść. Może
pójdę na chińszczyznę? Albo może do tej restauracji na
rogu? O. SMS. Ciekawe od kogo. Pewnie kolejna reklama od operatora.
Ileż można? A jednak nie. To William!
„Co
tam Księżniczko? Jak mija dzień?” Jak miło z jego
strony, że napisał.
„Wszystko w porządku, chociaż zajęcia mi się dzisiaj bardzo
ciągną. Mam teraz przerwę obiadową.”
„Serio?
A do której?” Czyżby chciał się ze mną spotkać?
„Do 15:30”
„A jadłaś już obiad?”
„Nie”
„W
takim razie zapraszam cię na obiad.” On
naprawdę mnie podrywa. Nie. Stop! Aelita obiecałaś sobie coś
dzisiaj rano i nie rezygnuj z tego tak szybko.
„Nie
żartuj proszę” - Cóż, przynajmniej podroczę się
z nim chwilę.
„Jestem śmiertelnie poważny. Będę za 5 min :) ”
„Skoro
nalegasz, to zgoda ;) Koło
fontanny?”
Chyba nie umiem być aż taka oziębła jakbym chciała. Poza tym
całkiem mi się podoba jego podejście. Jeremy nie interesował się
mną tak bardzo. Zawsze komputery były ważniejsze. William jest
naprawdę miłą odmianą i chociaż nie chcę tego przyznać to mam
cichą nadzieję, że coś nam z tego więcej wyjdzie.
„Tak. Do zobaczenia!”
„Do
zobaczenia :D” Nie powinnam się mu tak łatwo dawać
bajerować. Muszę popracować nad moim wizerunkiem kobiety
niedostępnej. Tylko coś mi nie wychodzi. Może zadzwonię wieczorem
do Yumi i trochę ją podpytam jak ona to robi, że trzyma facetów
na dystans?
Monachium,
sklep meblowy,
czwartek, 22
czerwca, godzina 14:56,
Ulrich Stern
Tak
jak myślałem, trochę nam zejdzie w tym sklepie. Ile tu jest łóżek? Rozkładane, kontynentalne, na antresoli, szersze, węższe, z
drewnianą ramą, z metalową ramą, z gąbkowym materacem, z
materacem ze sprężynami... I jak tu wybrać? Yumi się chyba tym
tak nie przejmuje jak ja. Zresztą już wybraliśmy regał na
książki, szafkę i stolik z krzesłami. Została nam tylko kanapa
lub łóżko. Problem w tym, że jeszcze się nie zdecydowaliśmy,
czy lepiej wyglądałby narożnik i sofa, czy może jednak jedno
normalne łóżko i kanapa do tego. Można powiedzieć, że to taki
nasz spór koncepcyjny. Yumi wolałaby opcję z narożnikiem. Jak to
sama argumentowała, że będzie więcej miejsca do spania, bo
narożnik jest dwuosobowy i sofa też. Ja natomiast chciałbym mieć
chociaż namiastkę sypialni i mieć normalne łóżko ramowe z
materacem i do tego może być jakaś kanapa dla gości np.
dwuosobowa. Niestety chyba wyjdzie na jej. Naprawdę nie mam pomysłu
jak obalić jej argument, że przecież jest to tak naprawdę pokój
dzienny, czy jak kto tam woli salon (naprawdę daleko temu do salonu,
ale się nie kłócę) i przy okazji jest to też sypialnia, więc
łóżka muszą spełniać funkcje zarówno nocną jak i dzienną. No
i jeszcze do tego okazuje się, że najprostsze łóżko jakie bym
chciał nie ma nawet szuflady na pościel, więc moja koncepcja
upadła już do reszty.
-No
to co? Może weźmiemy ten narożnik i sofę do kompletu?
- No i po co się mnie pytasz? Przecież właśnie doszedłem do
tego, że muszę ci przyznać rację. Nie zamierzam wywoływać Trzeciej Światowej w tym sklepie.
-Chyba tak.
-Zobaczysz, narożnik będzie bardzo wygodny dla ciebie, a ta sofa
idealnie się nada dla mnie.
-A co z innymi gośćmi, którzy do nas przyjadą?
-Dobre pytanie. Nie rozważałam tego jeszcze. Gdyby przyjechała
Aelita to mogłabym spać razem z nią. Dziewczyny często tak robią.
No, ale inaczej sprawa ma się z facetami...
-Taa. Nawet nie próbuj mi mówić, że mam spać z Oddem...
Współdzielenie z nim pokoju w internacie było katorgą, a co
dopiero o szalonym pomyśle spania razem. Feee.
-Nawet nie dasz mi dokończyć zdania. No wiesz co?
-Przepraszam.
-A wracając... To miałam właśnie mówić, że faceci razem nie
śpią i pojawia się tutaj problem. Z drugiej strony nie ma za
bardzo miejsca na trzecie łóżko...
-To prawda. Mamy bardzo ograniczony metraż. Ale zawsze mamy do
dyspozycji materac dmuchany, na którym śpię teraz. Możemy go
rozłożyć koło stołu. Powinien się zmieścić.
-Masz rację. Odd prześpi się na podłodze. Ewentualnie, ty
możesz się przespać na podłodze.
-Żartujesz? Jestem bardzo gościnny, ale nie aż tak. Już mam
dość spania na tym materacu.
-Ach
tak? Przecież mówiłam ci, że w każdym momencie możemy się
zmienić. Ja nie mam nic przeciwko. Wystarczyło powiedzieć, że ci
nie pasuje! - No to jest źle. Po co ja to w ogóle
powiedziałem? Niech to szlag trafi. Trzeba to jakoś załagodzić.
-Jesteś kobietą, jak mogłem ci pozwolić spać na podłodze?
-To
znaczy, że kobiety są gorsze od mężczyzn? - Nie o
to mi chodziło. Jest coraz gorzej.
-Tego nie powiedziałem. Chodzi mi o to, że jesteś moją
przyjaciółką...
-A Odd jest twoim przyjacielem.
-No jest, ale to nie znaczy, że od razu oddam mu moje nowe łóżko.
-Jesteś niepoważny. To tylko dwa dni.
-Wiedziałem, że tego nie zrozumiesz. Faceci już tak mają i
tyle.
-Chcesz powiedzieć, że jestem ograniczona?!
-Yumi, wrzuć na luz. Masz dzisiaj jakiś gorszy dzień?
-Powiedzmy...
- Czyżby okres? Żądli jak osa.
-Uspokójmy się, bo do niczego konstruktywnego nie dojdziemy
jeśli dalej będziemy rozmawiać w ten sposób.
-Masz rację. - Jak dobrze. Stara, dobra Yumi wróciła. Teraz
można próbować rozmawiać.
-Chodziło mi o to, że Odd nie będzie zły jeśli prześpi się
na materacu. Sam nawet powiedział, że wystarczy mu dmuchany materac
i śpiwór.
-Skoro tak, no to dobrze. W sumie to ty jesteś gospodarzem.
-Dobrze, więc bierzemy ostatecznie ten narożnik i sofę, tak?
-No chciałabym. Będzie to wyglądało bardzo porządnie w
mieszkaniu i do tego nie zajmuje zbyt dużo miejsca po złożeniu.
-Super.
W takim razie chodźmy do magazynu, żeby nam wydali mebelki.
- Kryzys zażegnany. Szybko poszło. Szczerze, to spodziewałem się
znacznie dłuższej kłótni „o nic”.
Paryż,
plac przed uniwersytetem,
czwartek, 22
czerwca, godzina 15:34,
William Dunbar
Lubię
miło spędzić czas. Zwłaszcza z Aelitą. W sumie to każdy czas
nie spędzony na obserwacji Jeremiego i jego znajomych jest czasem
bardzo dobrze spędzonym. No, ale z Aelitą ten czas staje się
wyjątkowy. Ona zawsze wnosi taką radosną atmosferę. Jest
niesamowita. Naprawdę nie mogę zrozumieć dlaczego Jeremy ją
zostawił. Taka ciepła i miła osoba zasługuje w życiu na wszystko
co najlepsze. Może jutro zaproszę ją na jakąś kolację? Wydaje
mi się, że to jest świetny pomysł. Potem możemy iść na spacer.
Dobra, koniec przerwy, czas wrócić do pracy. Znowu. Tej nudnej i
monotonnej roboty. Chciałbym, żeby to się wszystko już skończyło.
Chcę się jak najszybciej uwolnić od tej pracy. Znajdę sobie jakąś
inną, dużo ciekawszą fuchę. Szkoda tylko, że to pieśń
przyszłości. Jeszcze wiele miesięcy minie zanim będę mógł
odejść i zostawić wszystkie te tajemnice za sobą.
Obrzeża
Paryża, miejsce tajnego spotkania, czwartek,
22 czerwca, godzina 17:23,
Jeremy Belpois
No
i gdzie jest ta Laura? Ileż można czekać? W dodatku dalej nie
rozumiem dlaczego spotykamy się w takich dziwnych miejscach.
Przecież nikt nas nie obserwuje. Ona ma jakąś obsesję na tym
punkcie. Zamiast spotykać się w centrum miasta to musimy szukać
jakiś dziwnych lokalizacji na jego obrzeżach. Zdecydowanie to
przesada.
-Cześć
Jeremy! - No nareszcie! Ileż można czekać kobieto!
-Hej.
A gdzie reszta?
-Dzisiaj nie przyjdą. Powiedziałam im, że sama to załatwię.
-Aha,
to co tym razem?
-Nic
wielkiego. Sam zobacz. - Oczywiście, po co powiedzieć
wprost czego się chce, lepiej jest kazać się domyślać. Co za
masakra. Trudno, zobaczmy co my tu mamy. Oho, będzie z tym dużo
roboty. Aż się odechciewa jak na to patrzę.
-Po co to komu?
-Jak to po co, Jeremy? Do naszego projektu.
-Domyślam się. Chodziło mi o to, że kto jeszcze w tych czasach
korzysta z tak przestarzałych metod?
-Myślałam, że dadzą najlepszy efekt.
-Guzik się znasz. To trzeba rozwiązać inaczej.
-Dobra, to masz czas do jutra, żeby pokazać coś lepszego. Jeśli
się nie wyrobisz, wdrażamy moje rozwiązanie.
-Zgoda.
-To co? Randka?
-Teraz?
-No teraz, a niby kiedy?
-Myślałem, że na randki to trzeba się umawiać...
-Nie bądź taki staroświecki! Chodźmy!
-No... Dobra...
-Tutaj niedaleko jest kawiarnia. A potem możemy pojechać
taksówką do mnie.
-Jeśli chcesz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chcę. - Ale ona potrafi zakręcić
człowiekowi w głowie. Szkoda, że Aelita tak nie umiała (gdyby
umiała to pewnie byśmy się nie rozeszli). Do niej nie miałem aż
tak miękkiego serca. Laurze nie sposób odmówić.
Monachium,
mieszkanie Ulricha, czwartek,
22 czerwca, godzina 18:47,
Yumi Ishiyama
Genialnie
to wszystko wygląda! I jak szybko nam się udało to wszystko
poskładać! Jestem pod wrażeniem! Naprawdę jesteśmy z Ulrichem
świetnym teamem. Z perspektywy czasu żałuję, że zaniedbywałam
tą relację. Moglibyśmy być teraz na zdecydowanie wyższym etapie
niż jesteśmy teraz. No i jeślibym zbuntowała się rodzicom i nie
wróciła do Japonii, to cała ta chora sytuacja z Tetsuo nie miałaby
miejsca. Zdecydowanie byłoby lepiej. No, ale nie da się zmienić
przeszłości. Ona jest jaka jest i nic tego nie zmieni. Trzeba żyć
dalej. Nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro. Chociaż, akurat łatwo
się domyślić w przypadku jutra, tego konkretnego, że przyniesie
ono Odda. Już nie mogę się doczekać spotkania z nim – tyle lat
się nie widzieliśmy!
-No
to co? Fajrant na dziś? - Jasne! Padam z nóg!
-Pewnie, że tak. Nie licz dziś na to, że zrobię kolację, w
ogóle nie mam siły.
-Domyślam się, dlatego dzisiaj ja coś zrobię. Chyba, że wolisz
coś zamówić?
-Mów dalej...
-Co powiesz na pizzę?
-W sumie to dawno nie jadłam, więc chętnie przystanę na twoją
propozycję.
-Oki,
to jaką byś zjadła? - Na pewno nie Hawajską.
-Nie mam jakichś wygórowanych wymagań. Byle nie z ananasem.
-Rozumiem. Nie z ananasem. A z tuńczykiem, czy z szynką?
-Może z szynką.
-Dobra,
to zamawiam. - Całkiem miło jak ktoś inny troszczy
się o jedzenie, nawet jeśli jest zamawiane. Zawsze jest to okazja,
żeby trochę odsapnąć.
Paryż,
akademik uniwersytecki,
czwartek, 22
czerwca, godzina 20:54,
Aelita Schaeffer
Zdecydowanie
muszę porozmawiać z Yumi. Odbija mi. Naprawdę mi odbija. Jak ja
mogę w ogóle myśleć o Williamie w ten sposób?! Nie ma na co
czekać. Dzwonię do niej i już. Chociaż nie. Z drugiej strony co
ja jej powiem? „Cześć, rzucił mnie Jeremy, to sobie Williama
przygruchałam”? To nie jest najlepsza opcja. Lepiej zadzwonię do
niej jak już będę pewna, czy z Williamem wyjdzie coś bardziej
poważnego. Wtedy będzie przynajmniej o czym porozmawiać. A teraz
naprawdę muszę się zmusić do zrobienia tego projektu na
jutrzejsze ćwiczenia. No ruchy, ruchy!